A REAL DRUNK ONE
Tytuł: |
A Real Drunk One |
Miejsce: |
Anglia, Londyn - Wembley Arena |
Data: |
17 maja 1993 |
Źródło: |
Prv |
Trasa: |
A Real LIVE Tour (Europe) |
Pełny koncert: |
+ |
Wydawca: |
N/A |
Ocena: |
3 |
Czas trwania: |
119:11 min. |
Tracklist :
1. | Intro (Sound Effects) | 1:42 |
2. | Be Quick Or Be Dead | 3:10 |
3. | The Number Of The Beast | 4:55 |
4. | Prowler | 4:53 |
5. | Transylvania | 4:10 |
6. | Remember Tomorrow | 6:12 |
7. | 2 Minutes To Midnight/From Here To Eternity | 10:53 |
8. | Wasting Love | 5:26 |
9. | Bring Your Daughter...To The Slaughter | 13:11 |
10. | Drum Solo | 4:56 |
11. | Wasted Years | 5:22 |
12. | The Evil That Men Do | 5:03 |
13. | Afraid To Shoot Strangers | 6:45 |
14. | Fear Of The Dark | 7:04 |
15. | The Clairvoyant | 4:13 |
16. | Heaven Can Wait | 7:24 |
17. | Run To The Hills | 4:01 |
18. | Iron Maiden | 4:22 |
19. | Hallowed Be Thy Name -encore | 7:28 |
20. | The Trooper -encore | 3:46 |
21. | Sanctuary -encore | 4:15 |
Dźwięk "wygląda"
jak
ze stołu mixerskiego, wskazuje na to mix publiczności i stołu mixerskiego. Ktoś
musiał jednak zgrać to
później na zwykłą taśmę magnetofonową a
następnie wykonać remaster na CD. Efekt to słaby zapis
niskich
tonów i charakterystyczny dla taśmy "szum".
Bootleg "A Real Drunk One" to
prawdziwy rarytas!!! Koncert na Wembley okrył się już swoistą legendą.
Już wyjaśniam dlaczego…a może tytuł zapisu wam coś
mówi?
Janick Gers jest kompletnie "zalany", knoci wiele kawałków a następnie
przyczynia się do przerwania samego
koncertu.
Zacznę od początku, pierwsze utwory są grane bardzo
przeciętnie, zachowawczo. Występ
wygląda jakby Janick z każdą chwilą stawał się coraz bardziej pijany.
Kulminacja to koniec "Wasting
Love", Gers nie zagrał swojej
partii co słychać trochę speszyło resztę zespołu. W trakcie "Bring
Your Daughter..."
dzieją jakieś dziwne rzeczy,
Bruce przestaje śpiewać, Steve i
Nicko grają
bez
przerwy to samo a sam utwór rozciąga się do "niebotycznych" 13 minut.
Maiden kończy i ...przerwa.
Nic się nie
dzieje, Dickinson stara się coś mówić, żartować z
publiką ale za bardzo nie wie co robić dalej. Tłum
wpada na
pomysł…solo na perkusji. Nicko podchwytuje myśl i
zaczyna coś tam stukać, jednak nudne to
jest jak
flaki z olejem. Od razu widać, że całkiem nie przemyślane.
Po pewnym momencie pojawia się Janick
(szybka detoxykacja?!) i rozpoczyna
się"Wasted Years".
Głośne westchnięcie Bruce'a "Oh
my God.."wyjaśnia
chyba wszystko. Dalej już jakoś leci, kawałek za kawałkiem.
Koncert niespecjalny pod względem
muzycznym ale te zapewne "zabawne" ekscesy Gers'a z pewnością powinny skłonić do
zdobycia tego bootleg'u.