MAIANO'93

               

Tytuł:

Maiano'93

Miejsce:

Włochy, Maiano - Camp Sportivo

Data:

28 kwietnia 1993

Źródło:

VHS

Trasa:

A Real LIVE Tour (Europe)

Pełny koncert:

+

Wydawca:

Audience Recording

Ocena (dźwięk/obraz):

4+/5-

Czas trwania:

102:58 min.

 

Tracklist :

 

1. Intro  
2. Be Quick Or Be Dead  
3. The Number Of The Beast  
4. Prowler  
5. Transylvania  
6. Remember Tomorrow  
7. 2 Minuutes To Midnight  
8. From Here To Eternity  
9. Wasting Love  
10. Bring Your Daughter...To The Slaughter  
11. Wasted Years  
12. The Evil That Men Do  
13. Afraid To Shoot Strangers  
14. Fear Of The Dark  
15. The Clairvoyant  
16. Heaven Can Wait  
17. Run To The Hills  
18. Iron Maiden  
19. Hallowed Be Thy Name                                                             -encore  
20. The Trooper                                                                               -encore  
21. Sanctuary                                                                                    -encore  

 

Pod względem jakości bootleg ten jest wspaniały. Obraz jest "czysty", dużo zbliżeń, kamerzysta jest w środku i do tego pod samą sceną.
Dźwięk także jest na najwyższym poziomie, wszystkie instrumenty są doskonale
zmixowane, bas jest wyraźny i bardzo dobrze słyszalny.
Zapis tego koncertu powinien mieć tytuł "Jak Dickinson olewa granie w Iron Maiden". Ten show to tragedia,porażka, klęska itd. dopiszcie sobie co chcecie.
W rankingu na najgorszy koncert, Maiano zdobyło by chyba
największą ilość punktów.Co z tego, że obraz i dźwięk jest super, kiedy Bruce kompletnie NIC nie śpiewa, mruczy coś cicho do mikrofonu i to co słychać w głośnikach to jakaś recytacja.
Z początku obawiałem się, iż to wina nagłośnienia lub zapisu ścieżki wokalu ale nie, po prostu ten koncert to szkolny przykład tego, że Dickinson całkowicie zlekceważył trasę "Real LIVE Tour".
Koncerty w małych
miejscowościach potraktował jak zło konieczne i jedyne co zrobił to "odbębnił" pobyt na scenie przez około 100 minut.

Na takich utworach jak "Remember Tomorrow" czy "Wasting Love" Bruce wiedział, że będzie dobrze słyszalny
i wtedy coś śpiewał (choć także brzmi to jak gówno) a na innych kawałkach tylko co pewien czas coś krzyknął i tyle. Żadnego "scream for me", prawie żadnego kontaktu z publiką a na koniec pożegnanie " Good night from me".
I koniec.
Co z tego, że reszta zespołu starała się robić co w ich mocy, Steve bardzo dużo biegał, Janick takżei tak dalej i tak dalej. Ale powtarzam i cóż z tego kiedy dobra forma frontmana to 50% sukcesu koncertua tu Dickinson zawodzi na całej linii, równie dobrze mogłoby go wcale nie być.
Jednym słowem - klapa lecz koncert warto mieć aby uświadomić sobie dlaczego to Blaze zastąpił pana BD.